sobota, 25 maja 2013

Wspomnienia z Plymouth: Konrad Zachara



                Decydując się na wyjazd na zagraniczne praktyki do Plymouth, zdecydowanie na początku byłem negatywnie nastawiony i miałem mnóstwo obaw jak będzie to wszystko wyglądać. Na szczęście po przemyśleniu wszystkiego nie zdecydowałem się wycofać z projektu i bardzo się cieszę, że nie popełniłem takiego błędu. Nie wiedziałem czy dam sobie radę z językiem, czy zrozumiem co do mnie mówią ludzie, obawiałem się, że się zgubię gdzieś na mieście i nie będę wiedział co zrobić i ogólnie miałem same czarne myśli. Na szczęście nasza szkoła przygotowała dla nas przygotowanie do stażu, gdzie uczyliśmy się nie tylko języka, ale także zdobyliśmy trochę ogólnej wiedzy o Anglii i kulturze, która tam panuje, a także na przygotowaniach pedagogicznych integrowaliśmy się z grupą i uczyliśmy się jak sobie radzić w sytuacjach stresowych. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że bez tego przygotowania, mój pobyt tam nie byłby tak udany. Wszystkie sprawy związane z dokumentacją organizowała nasza szkoła razem z EuroPA, więc na naszej głowie było tylko odpowiednio przygotować się do praktyk.
                7 kwiecień, dzień naszego wylotu z Polski, bardzo szalony dzień. Do czasu przybycia do Anglii, wszystko było w porządku, śmiech, radość z wyjazdu, odpoczynek od szkoły J, lecz po dotarciu najpierw do Bristolu, a później już do samego Plymouth(pierwszy szok związany z jazdą lewą stroną jezdni) miałem coraz więcej obaw, czy dogadam się z rodziną, czy ich zrozumie, co jeśli nie? Wszelkie obawy prysły po pierwszych minutach z naszymi host family, już w samochodzie podróżując do domu okazało się, że wcale nie jest najgorzej J. Okazało się, że mamy te same zainteresowania i ogólnie, mamy o czym rozmawiać, choć nie ukrywam pierwsze 2 dni były lekkim szokiem, trochę odbierało mowę. W pierwszym dniu wspólny obiad z rodziną, pierwsze rozmowy, zapoznanie się, wręczenie małych upominków z naszego kraju, no i tradycyjne angielskie jedzenie.
                W poniedziałek mieliśmy Welcome Meeting, gdzie dowiedzieliśmy się wszystkiego o naszych miejscach pracy, o mieście. Dostaliśmy mapki specjalnie dla każdego przystosowane z zaznaczonymi miejscami przystanków, numerami autobusów, więc zgubić się w tym wypadku byłoby nie lada sztuką. Po tym spotkaniu wyruszyliśmy w pierwszą wspólna podróż autobusem do centrum, by zorientować się jak wszystko funkcjonuje, a także dostać się z centrum miasta do miejsca pracy. Dotarłem tam wraz z moim kolegą, firma była jeszcze otworzona, więc weszliśmy by poznać się z naszym opiekunem stażu a także współpracownikami.
                Sama firma nazywała się The Learning Curve, znajdowała się na cichej ulicy na parterze w budynku mieszkalnym. Mała firma tylko 2 pomieszczenia, ale jak an taka powierzchnie, było tam dużo stanowisk pracy. Sama firma zajmowała się przeprowadzeniem kursów dla ludzi, którzy mają problem z dostępem do komputerów. Moi współpracownicy byli bardzo wyrozumiali, spokojni, a także niesamowicie wyluzowani, do każdej sprawy podchodzili z dystansem, przez co praca tam była czystą przyjemnością.
                W samym centrum miasta była galeria handlowa, a także osobne sklepy w pobliskich uliczkach. Wszystko można było tam kupić po bardzo okazyjnych cenach w porównaniu do sklepów w Polsce. Wiele osób z tego korzystało w tym i ja, ponieważ nasze kieszonkowe, które dostaliśmy w ramach projektu pozwalało nam na takie zakupy.
                W czasie wolnym po pracy głownie spędzałem z rodziną w domu, ale gdy pogoda pozwalała udawaliśmy się na spacery po okolicy, w sobotę EuroPA zorganizowało nam wspólne zwiedzanie największego w Anglii „akwarium” National Marine Aquarium, a po tym wspólny obiad w restauracji. W niedzielę gdy pogoda była lepsza niż dzień wcześniej udaliśmy się na wycieczkę statkiem po okolicznych wodach, a także spacer po wybrzeżu, a także parku w centrum z wizytówka miasta – morską latarnią. W czwartek EuroPA zorganizowało nam ostatnią rozrywkę w Plymouth, mianowicie gra w kręgle, mieliśmy przy tym sporo zabawy J
                20 kwietnia wróciliśmy do Polski, podsumowując, ten wyjazd był świetną przygodą i szansą na sprawdzenie się w innych warunkach nie tylko pracy, ale także życia. Gdybym miał możliwość jechałbym jeszcze raz na takie praktyki, niestety nie ma na to szans, więc polecam wszystkim innym, żeby się nie obawiali niczego i spróbowali swoich sił w pracy za granicą, ponieważ niesie to ze sobą same pozytywy, niezbędne doświadczenie a także po ukończeniu projektu otrzymuje się dokument Europass, który może nam pomóc w podjęciu jakiejkolwiek pracy. Jeszcze raz wszystkim polecam ten projekt, pozdrawiam
                Konrad Zachara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz